Droga do samozależności to istotnie
swego rodzaju psychologiczny drogowskaz (jak sugeruje „nadtytuł”), choć
czytając ją, ma się wrażenie, że więcej w niej tonu filozoficznego niż
psychologicznych porad. Bucay, wskazując drogę do samozależności, dzieli się
swoimi przemyśleniami i doświadczeniami z czytelnikiem. Odbiega od konwencji swej poprzedniej książki Pozwól, że ci opowiem... i w pewnym sensie przybiera ton dydaktyczny, a tym sposobem
chce uświadomić odbiorcy fakt niezaprzeczalny, mianowicie ten, iż droga każdego
człowieka zależy wyłącznie od niego samego, jednak nie można jej zacząć bez
przygotowania, czyli bez tego, co już się w naszym życiu wydarzyło, bez walizki
doświadczeń, jaka w pewnym momencie staje się osobliwą własnością każdego
człowieka. I albo człowiek uświadomi sobie, czym jest w rzeczywistości wolność i
zacznie odmieniać swoje życie, zgodnie ze wskazówkami autora, albo
niczego nie zmieni w swoim postępowaniu, a zarazem w sobie samym. Książka udowadnia, że
niezależność to mrzonka; a samozależność dostępna jest wtedy, gdy człowiek zauważy,
że dorósł, jest wolny, i w tym momencie ponosi odpowiedzialność za własne czyny,
ale pomimo tego wciąż zależy od innych.
Bucay nie pomija również takich
haseł jak asertywność, emocje czy też autonomia. Dodam, że w autonomii chodzi głównie o znalezienie
swoich własnych zasad, ale bez narzucania ich otoczeniu.
Omawiając „elementy” życia
człowieka autor, podobnie jak w poprzedniej książce Pozwól, że ci opowiem…,
często posługuje się anegdotami, mającymi zapewnić lepsze wyjaśnienie danych
zagadnień. Jedną z nich, którą uznałam za najciekawszą, pozwolę sobie
przytoczyć:
„Legenda głosi, że był sobie ojciec, który miał nieco tępego syna.
Zawołał do niego:
̶ Przyjdź proszę do mnie! Przejdź
się do sklepu i sprawdź, czy mnie tam nie ma.
̶
Dobrze, ojcze – odparł chłopak.
Ojciec zwrócił się do znajomego i rzekł:
̶
Czy Ty to widzisz? Jest tak głupi, że nawet nie wie, że jeśli jestem w
jednym miejscu, to nie mogę być jednocześnie w drugim.
Po drodze chłopak spotkał kolegę, który go zapytał:
̶
Dokąd idziesz?
̶
Idę tam, na róg ulicy. Ojciec mnie posłał, żebym sprawdził, czy go tam
nie ma. Jest taki głupkowaty! Jak mogło mu przyjść do głowy wysłać mnie, żebym
upewnił się, że nie ma go tam.
Kolega powiedział:
̶
Jasne, mógł przecież rozmawiać
przez telefon” (s. 110).
(Nie bardzo wiem, o co chodzi z
tym telefonem, ale trudno).
Osoby, które wolą
konkrety, zamiast układania zdań ziarnko po ziarnku, zanim dotrze się do sedna,
książka może znużyć. Ale niewątpliwie przyda się tym czytelnikom, którzy mają
zamiar odejść od ustalonego, codziennego schematu i nieco poprzestawiać swoje
dotychczasowe życie.
It's remarkable designed for me to have a website, which is
OdpowiedzUsuńvaluable in favor of my experience. thanks admin
my web blog :: aliasy
Thanks bh.
UsuńNiestety nie odwiedzę strony "aliasy", ponieważ według wszelkiego prawdopodobieństwa oto to jest tzw. spam, ale na 2% to jednak nie musi być spam.