poniedziałek, 9 kwietnia 2012

"Grzechy Joanny" Joanna Marat

 Historia opowiedziana przez Joannę Marat dzieli się na dwie połowy. Pierwszą wypełnia e-mailowy romans. Druga przedstawia smutną egzystencję chorej na schizofrenię matki głównej bohaterki; smutną, ale jakby wyzutą z bólu, bo on nie jest tu czymś dominującym. Zdaje się, że chora, nieświadoma swej przypadłości kobieta, a przede wszystkim otaczający ją ludzie dawno pogodzili się z losem schizofreniczki. Jak gdyby to było całkiem naturalne, jakby w ten właśnie sposób wyglądała kolej rzeczy i nikt tak naprawdę nie domaga się odwrócenia zaistniałej choroby. Zapewne z tego względu że nagle ta mała pchełka postanowiła zamieszkać tuż obok, już wdarła się do wnętrza i nie pozostawiła wyjścia. Nie ma cierpienia, nie ma dogłębnego zmagania się z rujnującą człowieka psychiką, jest natomiast zwyczajne pogodzenie się. No… może jeszcze podejmowanie decyzji dotyczących znalezienia miejsca, w którym należałoby umieścić chorą.
 Jednak choroba wije się gdzieś w tle wątku miłosnego Joanny H. i Xawerego. Być może nie taki był zamysł autorki, ale romans zostaje postawiony na pierwszym planie. Miłość ukazana w książce to miłość wulgarna, odpychająca, budząca obrzydzenie, oparta wyłącznie na fizycznym pożądaniu. Chciałoby się nakazać autorce, aby natychmiast wymazała ją z powieści i zastąpiła czymś innym; jednakże wówczas Grzechy Joanny stałyby się zwykłym, ckliwym romansem. A kim w istocie jest Joanna H.? Chyba najbardziej tajemniczą osobą spośród wszystkich bohaterów powieści. Kobietą o kilku twarzach, a właściwie o jednej, nieokreślonej twarzy. Na pozór pogodzona ze swoim staropanieństwem i jeszcze mająca nadzieję, że praca w biurze zapewni jej życiową stabilizację. Zupełnie nieprzewidywalna w swoim działaniu, którego cel wydaje się nader jasny, a mimo to przypominająca główną bohaterkę Rewersu, niepewnie patrzącą na świat młodą kobietę w dużych okularach i w szarym płaszczu. Kobieta zmienną jest. Tyle że zmienność rodzi się wraz z przeżyciami, jakich się doświadcza. I oto ta kobieta o kilku, a właściwie  o jednej twarzy zdaje się bardziej bezsilna wobec życia niż jej chora matka. Może w tym tkwi najsmutniejsza prawda. Miłosne uzależnienie nie pozwala się podnieść i spojrzeć prawdzie prosto w twarz. Powstaje pytanie, skąd bierze się nieumiejętność życia. W przypadku Joanny H. prawdopodobnie jest ona pozostałością z dzieciństwa.
 Książka Joanny Marat pokazuje sytuacje dwóch kobiet - matki i córki. Nic ich praktycznie nie łączy poza więzami krwi, brakiem uczucia i nieumiejętnością poskładania swojego życia w całość.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz