Jednak choroba wije się gdzieś w tle wątku
miłosnego Joanny H. i Xawerego. Być może nie taki był zamysł autorki, ale
romans zostaje postawiony na pierwszym planie. Miłość ukazana w książce to
miłość wulgarna, odpychająca, budząca obrzydzenie, oparta wyłącznie na
fizycznym pożądaniu. Chciałoby się nakazać autorce, aby natychmiast wymazała ją
z powieści i zastąpiła czymś innym; jednakże wówczas Grzechy Joanny stałyby
się zwykłym, ckliwym romansem. A kim w istocie
jest Joanna H.? Chyba najbardziej tajemniczą osobą spośród wszystkich bohaterów
powieści. Kobietą o kilku twarzach, a właściwie o jednej, nieokreślonej twarzy.
Na pozór pogodzona ze swoim staropanieństwem i jeszcze mająca nadzieję, że praca w
biurze zapewni jej życiową stabilizację. Zupełnie nieprzewidywalna w swoim
działaniu, którego cel wydaje się nader jasny, a mimo to przypominająca główną
bohaterkę Rewersu, niepewnie patrzącą na świat młodą kobietę w dużych
okularach i w szarym płaszczu. Kobieta zmienną jest. Tyle że zmienność rodzi
się wraz z przeżyciami, jakich się doświadcza. I oto ta kobieta o kilku, a
właściwie o jednej twarzy zdaje się
bardziej bezsilna wobec życia niż jej chora matka. Może w tym tkwi
najsmutniejsza prawda. Miłosne uzależnienie nie pozwala się podnieść i spojrzeć
prawdzie prosto w twarz. Powstaje pytanie, skąd bierze się nieumiejętność życia.
W przypadku Joanny H. prawdopodobnie jest ona pozostałością z dzieciństwa.
Książka Joanny Marat pokazuje sytuacje dwóch
kobiet - matki i córki. Nic ich praktycznie nie łączy poza więzami krwi,
brakiem uczucia i nieumiejętnością poskładania swojego życia w całość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz