24 sierpnia 2014 roku w kościele w Bristolu rozpoczyna się
koncert muzyki poważnej. Goście zasiedli, by wysłuchać utworów Brahmsa,
Debussy’ego, Liszta, Scarlattiego i oczywiście Chopina – w wykonaniu siedemnastoletniej
Zoe Maisey i syna jej ojczyma – Lucasa Kennedy’ego. Gwiazdy wieczoru w
skupieniu przyciskają palce do klawiszy fortepianu, wygrywając pierwsze nuty; publiczność, już przekonana, że czeka ją nie lada gratka, zaległa w ciszy; Tessa –
ciotka Zoe, poduczona wcześniej przez Lukasa, czuwa nad kamerą, za pomocą
której uwieczni występ, by później dało się wychwycić błędy popełnione w
trakcie gry i pracować nad unikaniem ich; Maria – matka Zoe, oraz Chris –
ojczym Zoe, czuwają nad całością. Wszystko przebiega zgodnie z planem do czasu,
gdy muzykę zagłusza mężczyzna, który wpadłszy do kościoła, patrząc wprost na Zoe,
wykrzykuje, że to hańba i wstyd. Maria natychmiast próbuje opanować sytuację i
uspokajająco przemawia do człowieka, którego najwyraźniej zna; Zoe, widząc go,
ucieka z podium w stronę drzwi za ołtarzem; Chris i Lucas raczej nie mają
pojęcia, kim jest zakłócający spokój awanturnik.
Z następnych kart książki dowiadujemy się, że przeszłość
tytułowej perfekcyjnej Zoe nie jest tak świetlana, jak można by się spodziewać.
Główna bohaterka nosi na sumieniu trzy życia, za których zniszczenie już odpokutowała,
a tymczasem, za sześć godzin od chwili rozpoczęcia koncertu, ma zostać
zniszczone kolejne. Tym razem życie jej matki. Kto przyczyni się do śmierci?
Mężczyzna, który zakłócił koncert? Tessa, Chris, a może sama Zoe? To pytanie
główne, dla którego podstawa ulokowała się w przeszłych wydarzeniach. Czytelnik
musi jednak uzbroić się w cierpliwość, bo kiedy już, już wydaje
się, że prawda rysuje się jasno, a odpowiedź jest oczywista, okazuje się, że nic bardziej mylnego.
Gilly Macmillan w zasadzie stworzyła thriller kryminalno-psychologiczny
(choć trochę naciągane to stwierdzenie), bo druga część zdecydowanie bardziej
przypomina kryminał. Początkowo tekst rzeczywiście robi wrażenie, później
dreszcz emocji gdzieś się gubi, a i strona psychologiczna pozostawia nieco do
życzenia.
Podczas pisania Perfekcyjnej
dziewczyny Gilly Macmillan postanowiła nadać jej trzy cechy. Po pierwsze
akcja miała rozgrywać się w krótkim czasie – co się zgadza. Po drugie: powinien pojawić się
nastolatek / nastolatka o silnej psychice. I owszem, przed nami siedemnastolatka,
która, identycznie jak osoby w jej wieku, ma swoje marzenia, pasje, plany, gorsze i
lepsze dni, ale wyróżnia ją ponadprzeciętny iloraz inteligencji i umiejętność gry
na fortepianie. A poradzenie sobie z wyrzutami sumienia, po niecelowym doprowadzeniu do
śmierci dwóch koleżanek i kolegi, można
uznać za wynik silnej psychiki. Choć przy tym punkcie nie zaszkodzi się zastanowić,
czy na pewno Zoe ma silną psychikę. Jeśli tak, to ta silna psychika każe jej
„codziennie dostosowywać się do życzeń innych”. Największe zastrzeżenia mam do
punktu trzeciego, tj. do założenia, według którego powieść powinno opowiadać
wielu narratorów. Zamierzenie wypełniono – każdy z kilku narratorów –
bohaterów, przedstawia wydarzenia ze swojego punktu widzenia, ale gdyby zebrać
je w jedno, pominąć imiona wstawione przed każdym kolejną częścią opowieści,
prawdopodobnie trudno byłoby połapać się, która wypowiedź do kogo należy. Ich
podobieństwo stylistyczne wydaje się tak widoczne, jakby jeden monolog lepił
się do drugiego; za wyjątek można co najwyżej uznać narrację Zoe, o pewnych
znakach szczególnych.
A trzeba dodać, że autorka nieźle się napracowała, bo za wzór wzięła aż dziesięć powieści, które spełniają trzy wyżej wspomniane cechy, a między nimi najbardziej znany tytuł – Buszujący w zbożu Salingera. I aż kusi, żeby zajrzeć do wymienionych dzieł i dowiedzieć się, jak tam wdrożono wskazane cechy.
Siłą powieści Macmillan, chwilami nużącej – ale na pewno nie w pierwszej połowie, jest poruszenie kilku aktualnych problemów społecznych, a przede wszystkim problemu człowieka, który nie z własnej winy zadziera z prawem, co zaważa na jego późniejszym życiu, ale też na życiu osób z nim powiązanych.
Książka znakomita zwłaszcza dla dyskusyjnych klubów książki i innych dyskutujących, których na pewno zainteresują zawarte na końcu książki „Pytania ułatwiające analizę powieści w grupach dyskusyjnych”. Tak więc, Członkowie Grup, dyskutujcie! Oby bez rękoczynów.
A swoją drogą, nie mam pojęcia, kto to jest perfekcyjna dziewczyna, podobnie jak nie mam pojęcia, kto to jest perfekcyjny człowiek. Jeśli ktoś takiego zna, proszę o informację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz